
Na ferie pojechaliśmy nad morze. Nasze zimowe wyjazdy nad Bałtyk stały się chyba pewnego rodzaju rutyną. Lubimy takie urlopy. Jedziemy podekscytowani, nastawieni na fajny wypoczynek. Brak w nas nerwowego napięcia i wielkich nadziei na piękną pogodę. O tej porze roku mamy jak w banku zimny wiatr i niskie temperatury, a czasem także deszcz. Opady potrafią pojawić się zupełnie niespodziewanie (wbrew prognozom pogody) i równie szybko ustąpić. Takie są uroki naszego klimatu i trzeba ten fakt zwyczajnie zaakceptować. Wystarczy zadbać o naprawdę ciepłe i wodoodporne ubranie, aby zapomnieć o zimnie i przemarznięciu.
Wbrew powszechnym przekonaniom, Bałtyk w zimie ma naprawdę wiele do zaoferowania. Przede wszystkim daje możliwość spokojnego wypoczynku bez tłumów. Większość małych miasteczek zapada w zimowy sen. Restauracje, bary, kawiarnie i sklepy są zamykane, a ulice pustoszeją. Na zbłąkanych turystów zerkających na puste lokale, czekają jedynie krótkie informacje — Do zobaczenia w kwietniu! — lub — Wracamy w maju! — albo — Nie zapomnijcie o nas! Otwieramy w sezonie.
Tętniące życiem, gwarne i zatłoczone turystami małe nadmorskie miejscowości stają się ospałe, a czas jakby zatrzymał się dla nich w miejscu. Przyznam, że jest w tym wyludnieniu jakaś niezwykła atmosfera. To taki nieco mroczny spokój, który wzmaga ciekawość i zachęca, aby obudzić w sobie prawdziwego odkrywcę.
Tak jest w przypadku naszych zimowych wyjazdów nad Bałtyk. Przechadzamy się tymi opustoszałymi miejscami i poznajemy ich prawdziwe oblicze. Robimy to na spokojnie, bez pospiechu i tłumów depczących nam po piętach. Dla nas wybrzeże po sezonie jest najbardziej autentyczne. Niczego nie udaje, nie stroszy się i nie upiększa, wabiąc w ten sposób przyjezdnych. Jest naturalnie piękne, choć bywa równie przytłaczające w swojej brzydocie.
Sezonowość ma swoje wady i zalety. Po wielkim szturmie przychodzi czas spokoju i wyciszenia. Dla turystów bywa jednak sporym szokiem i rozczarowaniem, zwłaszcza jeśli przyjeżdżając tu w zimie, liczą na spory wachlarz atrakcji. Dlatego odwiedzając Morze Bałtyckie poza sezonem, warto zatrzymać się w większych ośrodkach i stamtąd odkrywać pobliską okolicę. Mamy wówczas gwarancję, że gdy dopadnie nas głód, to sklepy i restauracje będą nadal otwarte.
Dla nas takim miejscem jest Kołobrzeg, przede wszystkim ze względu na fajną bazę noclegową (więcej na ten temat znajdziecie tutaj). To miasto znamy dość dobrze, byliśmy tu kilkukrotnie. Zdecydowanie nie polecam rezerwować tu urlopu w sezonie wakacyjnym. Kołobrzeg nawiedzają wtedy dzikie tłumy, ceny są wysokie, ciężko znaleźć wolny stolik w restauracji czy wolne miejsce parkingowe. Zimą rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Jest spokojniej, taniej i chyba bardziej przyjaźnie. Miejscowi są gościnni i chętni do rozmów, a w restauracjach i kawiarniach można liczyć na większą serdeczność.
Głównymi centrami turystyki w gminie Kołobrzeg są nadmorskie miejscowości Grzybowo i Dźwirzyno. Znajdują się tu wspaniałe, szerokie plaże i urzekające wydmy, które objęto ścisłą ochroną. Rezerwat przyrody "Wydmy między Dźwirzynem a Grzybowem" to miejsce wyjątkowo piękne, które koniecznie trzeba zobaczyć. W Dźwirzynie znajduje się kameralny port, a tuż przy nim dobry sklep rybny. Jest też niewielki falochron, o który podczas wietrznej pogody z impetem uderzają fale. Wracając, warto przespacerować się trasą wzdłuż kanału Resko, aby dojść do przystani jachtowej.
Tuż za Dźwirzynem w Rogowie, można skręcić w ulicę Makową i przejść ścieżką prowadzącą brzegiem jeziora. Znajdują się tu śluza i wał przeciwpowodziowy, a Stara Rega płynie niespiesznie, tworząc miejscami piękne rozlewiska.
Gmina Kołobrzeg to także raj dla miłośników rowerowych wypraw.
Znajduje się tu kilka naprawdę malowniczych szlaków. Są to min. Szlak Bocianich Gniazd, Szlak dookoła jeziora Resko Przymorskie czy Szlak ku Słońcu. Łącznie to ponad 144 km tras, którymi możemy podróżować na dwóch kółkach, także zimą.
Kołobrzeg jest uzdrowiskiem posiadającym unikalny mikroklimat. Powietrze zawiera mnóstwo jodu i mikroelementy, które działają leczniczo na drogi oddechowe. Szerokie pasmo wydm porośniętych bujną zielenią i zróżnicowanym drzewostanem ma pozytywny wpływ na ludzkie zdrowie. Spośród wszystkich polskich miast, Kołobrzeg ma najzdrowsze powietrze. Nie bez powodu w sezonie wakacyjnym jest szturmowany przez tysiące turystów, także tych przyjeżdżających tu podreperować swoje zdrowie, choć w tym okresie dobroczynne oddziaływanie mikroklimatu jest najmniejsze.
W samym mieście znajdziemy sporo atrakcji. Znajduje się tu latarnia morska, port morski i jachtowy, Muzeum Oręża Polskiego czy Skansen Morski. Jest też popularne wśród turystów molo, na które wstęp jest bezpłatny od października do maja, mnóstwo ścieżek spacerowych i atrakcji dla najmłodszych. Na niewielkim rynku mieści się kilka zabytkowych budynków. Przy okazji takich pieszych wycieczek, można natrafić na Mariany — figurki mew, które zostały ustawione w różnych miejscach na terenie miasta. Szlakiem kołobrzeskich mew najlepiej wybrać się z dziećmi.
Dla nas największą atrakcją są piękne plaże i ogromna ilość urozmaiconych tras spacerowo-rowerowych, które prowadzą przez malownicze tereny leśne, wzdłuż plaż, przez łąki i małe wioski. Każdy znajdzie tu coś dla siebie.
Brzmi kusząco, prawda?
Dla wielu Kołobrzeg to miasto idealne, w którym chcieliby mieszkać.
A gdyby tak naprawdę porzucić zanieczyszczone Katowice, Kraków czy Rybnik i przeprowadzić się w najczystszy rejon Polski? Mieć morze na wyciągnięcie ręki i korzystać ze wszystkich jego dobrodziejstw?
Taka myśl pojawia się w głowach wielu Polaków. Naprawdę wielu, bo jak pokazują badania przeprowadzone na zlecenie Green House Development — prawie 50% z nas marzy o domu nad Bałtykiem. Wybrzeże wygrywa z górami, w których mieszkać chciałoby jedynie 30% badanych. Pozostali kupiliby dom na Mazurach i w Warszawie. Polacy utożsamiają Morze Bałtyckie z czystym powietrzem, odpoczynkiem i relaksem. Dla wielu Kołobrzeg to idealne miejsce na rozpoczęcie lepszego życia.
Perspektywa zamieszkania tu jest niezwykle kusząca, choć nie pozbawiona wad. Kołobrzeg to nie miasto ideał, o czym najlepiej wiedzą jego mieszkańcy. O Kołobrzegu wielu mówi, że to bogate miasto biednych ludzi. Koszty życia są tu naprawdę wysokie. Windowanie cen w sezonie, aby na turystach zarobić jak najwięcej, odbija się na życiu zwykłych ludzi. Robiąc zakupy w sklepach czy jedząc w restauracjach, płacą o wiele więcej niż mieszkańcy zwykłych miast.
Od lat Kołobrzeg zmaga się z wielkim problemem mieszkaniowym. Trudno w to uwierzyć, bo miasto przypomina jeden wielki plac budowy. Jak grzyby po deszczu wyrastają nowoczesne apartamenty i hotele. Brakuje natomiast tanich mieszkań dla zwykłych ludzi. Dynamiczny rynek nieruchomości to przede wszystkim ukłon w stronę bogatych turystów, także tych zagranicznych. Do Kołobrzegu tłumnie zjeżdżają Niemcy, dla których wynajem czy zakup nowoczesnego apartamentu nad morzem, to niezwykle atrakcyjna propozycja. Deweloperzy budują na potęgę, celując jedynie w zamożnych klientów.
Od lat 90 włodarze miasta w niewystarczającym stopniu interesują się problemami zwykłych mieszkańców. Ich potrzeby zostają zepchnięte na dalszy plan, a na pierwszym miejscu stawia się dobro środowisk deweloperskich. Od dawna mówi się także o braku szerszej wizji rozwoju i nowych pomysłów na przeprowadzenie inwestycji, które przyniosłyby korzyści przede wszystkim samym mieszkańcom. Jak pokazują badania, ponad 40% lokalnej ludności, która pracuje w tym drogim mieście, zarabia najniższą krajową.
Wielokrotnie mieliśmy okazję rozmawiać z miejscowymi, którzy podkreślali, jak ciężko żyje się w najzdrowszym mieście Polski i jak trudno cieszyć się z jego wyjątkowej lokalizacji, gdy prawdziwa rzeczywistość bywa przytłaczająca.
— Krew mnie zalewa, kiedy słyszę jak wiele mamy szczęścia, że mieszkamy w nadmorskim mieście. — zwierzyła się nam jedna z pracownic restauracji. — Najbardziej rozbrajające są komentarze turystów, którzy sądzą, że mając pod nosem świeże ryby, możemy je codziennie jeść. Problem w tym, że na taki obiad niewielu miejscowych jest stać. Serwujemy dania, których czasem nigdy nie mamy okazji spróbować. To smutna rzeczywistość wielu pracowników branży turystycznej i nie tylko. Tu wszystko jest dużo droższe niż w innych miastach Polski. — przyznała ze smutkiem.
Życie w popularnym miejscu ma swoją cenę. Wielu tutejszych przyznaje, że normalnie żyje się tu tylko poza sezonem. Kiedy robi się ciepło, sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Dzikie hordy ludzi, korki, hałas, wszechobecne budy z jedzeniem, tandetnymi pamiątkami, ciągłe imprezy i pijani na ulicach. Do tego obowiązkowy parawaning i kłótnie o najlepsze miejsce na plaży. W sezonie wielu miejscowych nie wypoczywa nad wodą. Jeżdżą na inne, odległe plaże, by odpocząć w spokoju.
Sytuacja nie jest prosta i jak pokazują przykłady innych popularnych miast — trudna do rozwiązania. Z jednej strony napływ turystów jest pożądany, bo gwarantuje przychody, a z drugiej wzmaga irytację lokalnej ludności.
Podróżując po Kołobrzegu, widzimy kolorowe bilbordy. Deweloperzy kuszą atrakcyjną ofertą ekskluzywnych apartamentów. Na jednym z nich uśmiechnięta rodzina stojąca na balkonie, z którego rozpościera się widok na pustą, skąpaną w słońcu plażę. Tu naprawdę odpoczniesz — głosi hasło reklamy.
Takich bilbordów jest całe mnóstwo. Widzimy bezludne plaże, słońce i beztrosko przechadzających się ludzi. Realizujemy Twoje marzenia! — lansuje się jedna z firm.
Bardzo łatwo jest uwierzyć w takie slogany i dać się zauroczyć perspektywą wspaniałego życia.
Kołobrzeg to fajne miasto, ale nie ma nic wspólnego ze spokojem, wypoczynkiem i pustymi plażami. Nie w sezonie. Latem przygotujmy się na hordy turystów, zatłoczone plaże i ścisk na ulicach. Czy w takich warunkach można naprawdę odpocząć? Czy o takim życiu marzą kupujący mieszkania w Kołobrzegu?
Rzeczywistość weryfikuje nasze oczekiwania. Wiele apartamentów kupionych z myślą o realizacji własnych marzeń, trafia ponownie na rynek. Można je kupić lub wynająć. Wynajem to dobry interes, bo turystów wciąż przybywa, także tych, którzy za nowoczesny apartament w dobrej lokalizacji są gotowi płacić bardzo wysoką cenę.
Warto mieć marzenia i warto marzyć o domu nad Bałtykiem. To bez wątpienia wyjątkowo piękny rejon, ale zanim rozmarzymy się na dobre i zatracimy poczucie rzeczywistości, to przyjedźmy nad morze w zimie. Nauczmy się doceniać wybrzeże poza sezonem — kiedy wieje, leje i jest zimno. Odkryjmy prawdziwy spokój i ogromną przyjemność, jaką daje przechadzanie się zupełnie pustymi plażami. Wielu uważa, że polskie wybrzeże poza sezonem jest tylko dla koneserów. Jednak aby realizować swoje marzenia o beztroskim życiu nad Bałtykiem, trzeba mieć szerszą perspektywę i świadomość, że to właśnie zimą będziemy spełniać swoje największe pragnienia, aby poczuć, że przeprowadzka nad morze była dobrym wyborem.