Pomysł na zakup lokalizatora GPS pojawił się, gdy trafiła do nas Mika. 2-letnia wówczas suczka, będąca krzyżówka labradora i wyżła, okazała się psem lubiącym chodzić własnymi ścieżkami. Wielokrotnie zdarzało jej się czmychnąć za interesującym zapachem i pobiec w świat nie oglądając się za siebie.
Zanim udało mi się nad zachowaniem psa zapanować, kilkakrotnie oddalała się na spacerach. Poszukiwanie psa, który przemieszczał się z prędkością torpedy w nieznanych kierunkach, było bardzo frustrujące, a stres i nerwy, jakie powodował swoim zachowaniem, były ciężkie do opisania.
I tu pojawił się pomysł na nadajnik, który miał pomóc w szybkim zlokalizowaniu naszego uciekiniera.
Czy to się udało?
Zanim odpowiem na to pytanie, muszę wyjaśnić kilka spraw formalnych.
Lokalizator kupiłam z firmy Locon — twórcy i pomysłodawcy aplikacji Bezpieczna Rodzina. Używany przeze mnie model to GPS BZ.02 dla psa i kota, za który zapłaciłam około 250 zł (obecnie ceny mogą być wyższe).
Co otrzymamy za tę cenę?
W małym pudełku znajdziemy wodoodporny lokalizator, gumowe etui ochronne, obrożę, na którą można wsunąć urządzenie, kabel USB, kartę sim oraz instrukcję obsługi. Do prawidłowego działania urządzenia niezbędne jest posiadanie aktywnej subskrypcji na aplikację. W mojej ofercie był bezpłatny dostęp do aplikacji przez 30 dni. Po tym okresie można przedłużyć dostęp do niej, płacąc 33 zł za miesiąc. Nie podpisujemy żadnej umowy, więc możemy zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie. Katra sim jest ważna bezterminowo. To tyle, jeśli chodzi o formalności. Teraz przejdźmy do konkretów.
Uruchomienie urządzenia wydaje się stosunkowo proste. Wystarczy pobrać i zainstalować aplikację Bezpieczna Rodzina na telefonie, zalogować się w niej i dodać lokalizator. I tu pojawiły się pierwsze problemy, bo aplikacja za nic w świecie nie chciała zarejestrować mojego urządzenia. Z pomocą przyszła jednak obsługa klienta, z którą udało mi się bez problemu skontaktować i która szybko rozwiązała problem.
Urządzenie było gotowe do pracy.
Lokalizator umieściłam na skórzanej obroży, którą nosił mój pies. Nigdy nie używałam tej z pudełka. Gumowe etui jest dość rozciągliwe, choć jeśli Wasz pupil nosi szeroką obrożę, to możecie mieć problem z umieszczeniem urządzenia.
Teraz wystarczyło iść na spacer i mieć nadzieję, że jeśli pies da niespodziewanie nura w krzaki, to lokalizator pokaże jego pozycję.
Niestety, przez kilka tygodni Mika chodziła jak w zegarku i za nic w świecie nie chciała wywinąć numeru z ucieczką. Trening przynosił coraz lepsze rezultaty i zaczęły mnie nachodzić wątpliwości co do sensu zakupu lokalizatora.
Oczywiście przez ten czas urządzenie cały czas pracowało, rejestrując trasę naszych codziennych spacerów. W zainstalowanej na telefonie aplikacji mamy możliwość uzyskania podglądu mapy z naniesionymi punktami, w których pojawił się pies. Możemy także sprawdzić historię naszych spacerów z wybranego dnia.
Aby urządzenie działało prawidłowo, potrzebny jest dobry zasięg. I tu mogą wystąpić pewne problemy, zwłaszcza jeśli pies przebywa w miejscu, poza zasięgiem sieci. Kiedy pojawi się kłopot z łącznością, nie ustalimy dokładnej lokalizacji psa, a w aplikacji pojawi się stosowny komunikat. Urządzenie będzie pokazywało na mapie jedynie ostatnią zarejestrowana pozycję naszego pupila. W takich momentach trzeba po prostu uzbroić się w cierpliwość i czekać, aż nasz pies zmieni swoje położenie, co umożliwi nawiązanie ponownej łączności z lokalizatorem.
Pewnego dnia, po długim okresie bezproblemowych spacerów, mąż wrócił do domu z jednym psem. Drugi miał nieco inny pomysł na spędzenie reszty poranka.
Odpaliłam aplikację i lokalizowanie naszego uciekiniera. Urządzenie pokazało dokładną pozycję Miki. Odetchnęliśmy z ulgą, bo świadomość, że nasz pupil jest cały i zdrowy, i przebywa z dala od ruchliwej ulicy, była bardzo uspokajająca.
Mąż pojechał po psa, który znajdował się dokładnie tam, gdzie wskazywał lokalizator.
Takich sytuacji, w których byliśmy zmuszeni korzystać z pomocy lokalizatora, było jeszcze kilka. Za każdym razem udawało się ustalić dokładną pozycję psa, choć były momenty, że brak zasięgu wydłużał poszukiwania. Bezsilni, musieliśmy czekać, aż pies przemieści się w lepsze miejsce i urządzenie pokaże jego dokładną pozycję. Takie problemy z łącznością były chyba najbardziej denerwujące, choć ostatecznie zawsze udawało się ustalić miejsce przebywania Miki.
Ze względu na charakter psa i długi proces treningowy, lokalizator GPS okazał się dla nas strzałem w dziesiątkę. Nie ma chyba nic gorszego niż zniknięcie ukochanego pupila i brak informacji o miejscu jego przebywania. A taki wędrowniczek może być dosłownie wszędzie i potrafi przemieszczać się niezwykle szybko.
Obok funkcji lokalizacji, urządzenie daje także możliwość nawiązywania połączeń i zdalnego wydawania psu komend. Przyznam, że nigdy nie stosowałam tej opcji i nie wiem, jak zachowałby się pies, gdyby nagle usłyszał zniekształcony głos płynący z urządzenia. Bez wątpienia takie zdalne wydawania komend wymaga wcześniejszego przetestowania.
Jak przedstawia się żywotności samej baterii?
Tu jest całkiem dobrze, bo nawet przy długich, odbywających się 2 razy dziennie spacerach, urządzenie wymaga ładowania średnio co 4 dni (nigdy nie udało mi się osiągnąć lepszego wyniku, choć producent mówi nawet o 10 dniach bez ładowania). Na plus są SMS-y, które informują nas o niskim poziomie baterii, więc odpada konieczność zaglądania do aplikacji. Dostajemy wiadomość, podłączamy urządzenie i czekamy około 2 godzin na pełne naładowanie.
Komu polecam lokalizator GPS?
Przede wszystkim osobom, które chcą dobrze wyszkolić swojego psa.
Każdy proces treningowy, który rozpoczął się od szkolenia na długiej smyczy, prędzej czy później będzie wymagał przejścia na wyższy poziom, czyli puszczenia psa luzem. Nie da się nauczyć pupila posłuszeństwa i przychodzenia na komendę bez tej czynności. No i tu zazwyczaj zaczyna się najcięższa praca, bo pies na smyczy może chodzić jak w zegarku, a z chwilą spuszczenie z niej, być niechętny do współpracy. Jeśli nasz psiak nie należy do najłatwiejszych w ułożeniu, lubi chodzić własnymi drogami, a jego szkolenie pełne jest wyzwań, to lokalizator sprawdzi się idealnie.
Ze względu na cenę i konieczność płacenia za subskrypcję, nie polecam urządzenia właścicielom psów, które nagminnie uciekają z posesji, robią podkopy czy przeskakują ogrodzenia i nie są tego oduczane. Owszem, lokalizator pomoże odnaleźć naszego pupila i sprowadzić go do domu, ale nie rozwiąże głównego problemu, jakim są ucieczki. Jeśli nie wyleczymy psa z takich zachowań, to wydamy fortunę na ciągłe korzystnie z urządzenia. Dużo taniej będzie wyposażyć naszego pupila w czytelny numer kontaktowy, który umieścimy na jego obroży.
I tu takie moje małe spostrzeżenie. Ilość zagubionych psów, które odnalazłam lub, które same przybłąkały się do mojego domu, przez ostatnie kilka lat jest zatrważająca. Scenariusz jest zawsze ten sam — pies albo nie ma obroży, albo nie umieszczono na niej żadnego numeru kontaktowego. A najłatwiej taką informację napisać wodoodpornym markerem. Mała czynność, a robi wielką robotę, bo znaleziony pies może szybko wrócić do domu, a nie ponownie na ulicę lub w najlepszym wypadku do schroniska.
Tyle na ten temat.
No dobrze, to teraz krótkie podsumowanie lokalizatora GPS BZ.02 dla psa i kota.
Czy warto go kupić, a następnie płacić za comiesięczną subskrypcję?
Zdecydowanie tak. W przypadku naszego psa urządzenie spełniło swoje zadanie. Problemy z zasięgiem były nieco frustrujące, ale ostatecznie lokalizator za każdym razem bezbłędnie wskazywał miejsce przebywania czworonoga.
Na etapie szkolenia psa z dala od domu, w różnym środowisku i dynamicznej, zmieniającej się rzeczywistości, urządzenie da właścicielowi ogromne poczucie komfortu i pewnej kontroli. Świadomość, że jeśli pies zignoruje naszą komendę i oddali się w nieznanym kierunku, to będziemy mogli go szybko odnaleźć, jest bezcenna. Podczas treningu mojego psa, lokalizator pozwolił mi na zdecydowanie większą odwagę i otwartość, a ucieczki nie zniechęciły mnie do dalszej pracy z psem.
Dziś lokalizator nie jest nam potrzebny, ale dawniej był niezwykle ważną częścią procesu treningowego.