
Kilka dni temu przeczytałam artykuł, którego autor pisze o smutnym, bo niezwykle samotnym życiu osób z Zespołem Aspergera. Pod całą litanią analiz i przykładów na to, jak trudne jest funkcjonowanie takich ludzi w społeczeństwie “normalnych”, pojawiły się liczne komentarze. Wśród nich i takie, które zamiast do empatii i współczucia, nawoływały do bojkotu i przewartościowania naszego sposobu myślenia o osobach z ZA.
No bo jak można się litować, nad kimś — czytam w jednym z komentarzy — kto świadomie, bez przymusu wchodzi w związek z drugą osobą, zakłada rodzinę, a później niszczy ją swoją perfidną obojętnością lub egoizmem?
— Ludzie! To nie nad Aspergerowcami powinniście się pochylać, ale nad ich nieszczęśliwymi rodzinami. Bo kiedy Asperger wchodzi w związek, to nie on sam, ale jego bliscy cierpią najbardziej! — ktoś napisał.
Poczułam dreszcz, jakiś wewnętrzny niepokój, a może strach.
Raz jeszcze przeczytałam te wszystkie ludzkie historie o złamanych sercach, rozbitych rodzinach i niekochanych dzieciach. O tym, jaki chłód panuje w związkach, jak brak czułości odsuwa od siebie partnerów i niszczy ich relacje. Mąż z Zespołem Aspergera to przekleństwo i wieczna samotności. Niby jest, a jakby go nie było. Zawsze myślami gdzieś indziej, stawiający swoje potrzeby na piedestale, nierozumiejący (może celowo) innych, ich uczuć, smutku. Partner z ZA to wyrafinowany egoista, dla którego dom, żona, dzieci nie mają większego znaczenia. Stwarza pozory ideału, a tak naprawdę gra uczuciami innych.
Tak pisały nieszczęśliwe, skrzywdzone przez swoich mężów, partnerów, chłopaków z ZA kobiety. Każda z tych historii była pełna goryczy, ale i przestrogi dla innych.
Poczułam lęk. Jako kobieta, matka, żona, poczułam wewnętrzny strach.
Czy moje dziecko z ZA kiedyś zniszczy komuś życie? Czy będzie samolubnym egoistą skupionym jedynie na własnych potrzebach?
Czytając te wszystkie negatywne komentarze, bardzo trudno nie traktować ich osobiście, nie brać sobie do serca i nie rozkładać w głowie na czynniki pierwsze.
My kobiety, matki mamy naturalną tendencję do wybiegania myślami w daleką przyszłość, do snucia przeróżnych scenariuszy, do obaw.
Myślimy o tym, jaka przyszłość czeka nasze dziecko z ZA. Czy kiedykolwiek założy kochającą się rodzinę? Czy to w ogóle jest możliwe? Ile prawdy mieści się w smutnych wyznaniach osób, którym przyszło iść przez życie z partnerem w spektrum Autyzmu?
W pewnym momencie zrozumiała, że nie ważne ile wysiłku włożymy w wychowanie dziecka, to i tak nikt nie zagwarantuje nam jego szczęśliwej przyszłości.
Czy Asperger założy rodzinę, znajdzie drugą połowę? Nikt tego nie wie. Tak jak nikt nie wie, czy zwykłych chłopak z sąsiedztwa, kolega ze studiów, albo z pracy, znajdzie sobie żoną, partnerkę, dziewczynę? W życiu niczego nie możemy być pewni.
Naiwnością jest jednak sądzić, że jedyną życiową radością jest rodzina, że tylko ona gwarantuje szczęście i spełnienie. Tak nie jest, nie dla wszystkich.
Może skoro dorosły Asperger jest zapatrzonym w siebie dziwakiem, skupionym na własnych fiksacjach, które dają mu radość, to może taki powinien pozostać? Sam, ale niekoniecznie samotny? Bo właściwie czym jest ta nasza neurotypowa samotność? Czy tym samym, co dla tych, których mózg pracuje nieco inaczej?
Być może Asperger nigdy nie ułoży sobie życia, tak jak statystyczny Kowalski. Nie tylko dlatego, że nie będzie potrafił, ale przede wszystkim dlatego, że nie będzie tego potrzebował.
A jeśli się zakocha ze wzajemnością?
Tu przypomina mi się scena z filmu "Ksiegowy" z Benem Affleckiem, kiedy to główny bohater, tłumaczy zauroczonej nim dziewczynie, że bardzo by chciał być z kobietą, ale ma autyzm i bardzo się boi.
No i tak sobie myślę, że najważniejsza jest samoświadomość własnych ograniczeń. Cokolwiek robimy i z kimkolwiek wchodzimy w relacje, musimy być pewni tego, kim naprawdę jesteśmy. Ale to nie wszystko. Musimy mieć też odwagę, aby o tym mówić. Może gdyby tak było, to nie czytalibyśmy o tych nieszczęśliwych związkach, rozbitych rodzinach i złamanych sercach. Partner z Zespołem Aspergera dałby szansę drugiej osobie powiedzieć Nie.
Bo tak naprawdę w życiu chodzi o wzajemną szczerość.