Nigdy nie zapomnę, kiedy podczas lektury jednej z książek Jespera Juula, natrafiłam na jego osobiste zwierzenia. Otworzyłam wtedy oczy ze zdziwienia — jak to możliwe, że ten wybitny pedagog i terapeuta rodzinny, mówi o swoim rodzicielstwie z pokorą i otwarcie przyznaje się do błędów, które popełnił? Pogrzebałam nieco w internecie i znalazłam jego obszerny wywiad, w którym szczerze mówi o swoim lenistwie i słabym (w jego osobistej ocenie) zaangażowaniu w wychowanie syna. Zwierza się także ze swoich lęków, wybuchów złości i mówi o licznych próbach poszukiwania skutecznej drogi porozumienia z własnym dzieckiem.
Dotarło do mnie wtedy, że każdy jest tylko człowiekiem, nawet wybitny Jesper Juul.
Za tysiącem naukowych prac, badań i książek o wychowaniu dzieci stoją ludzie, którzy pomimo tej wspaniałej wiedzy — ekspertami nie są. Znajdziemy ekspertów z dziedziny fizyki atomowej, neurologii czy botaniki, ale nie wychowania. Wszystko dlatego, że nie ma jednej i dobrej dla wszystkich metody wychowawczej.
Rodzicielstwa nie wolno szufladkować i z góry zakładać jak powinno wyglądać. Pomiędzy kochającymi się ludźmi, nigdy nie powinna stać intelektualna metodyka, wyznaczająca sposób myślenia i działania. Każdy jest inny i każdy wymaga indywidualnego podejścia. Nie ma idealnych rodziców i nigdy nie będzie. Dzieci takich nie potrzebują. Potrzebują natomiast wsparcia i bliskości.
Obserwuję współczesną rzeczywistość i odnoszę wrażenie, że uwielbiamy segregować nasze dzieci. Przypisujemy im konkretne cech, mówimy o ich atrybutach — jesteś nieśmiały, nieporadny lub niegrzeczny. Posługujemy się jakimś uniwersalnym szablonem, do którego staramy się dopasować najmłodszych. Takim schematem obejmujemy też rodziców.
Tymczasem żadna cudza metoda nie zastąpi własnego doświadczenia i zaangażowania w wychowanie dzieci. Nikt nie rodzi się ekspertem, tylko staje się nim na drodze osobistych doświadczeń, poprzez działanie metodą prób i błędów.
Rodzicielstwo jest wielkim wyzwaniem i koniecznością radzenia sobie w nieznanej wcześniej rzeczywistości. Nie ma uniwersalnych rodziców i nie istnieją uniwersalne dzieci. Każdy jest inny i każdy wymaga innego podejścia.
Błędy są wpisane w żmudny proces wychowania. Dotyczy to wszystkich rodziców, także tych piszących książki o wychowaniu dzieci.
Nie wymagajmy od siebie zbyt wiele i nie bądźmy dla siebie zbyt surowi. Popełniajmy błędy i wyciągajmy z nich wnioski. Wolno nam uczyć się na własnych potknięciach i wielokrotnie poszukiwać najlepszych rozwiązań. Jednak nigdy nie wolno nam odbierać naszym dzieciom tego, co najbardziej potrzebują — bliskości, wsparcia i poczucia własnej wartości. Nie szufladkujmy i nie prostujmy naszych dzieci w imię jakiś eksperckich metod. W wychowaniu nie ma jednej słusznej drogi.