Lubię poranki, ale tylko w weekendy i kiedy dzieci jeszcze śpią. Wstaję więc nieco wcześniej, robię ulubioną kawę. Zasiadam na kanapie i włączam poranne wiadomości. To wyjątkowy moment w ciągu dnia, ponieważ panuje spokój, brak pospiechu i nerwowego zerkania na zegarek.
Atmosfera nie jest już tak przyjemna, kiedy trzeba wyprowadzić psy na poranny spacer, wyprawić dzieci do przedszkola i siebie do pracy. A kiedy ktoś z domowników budzi się w nie najlepszym humorze, to mamy jak w banku typową poranną nerwówkę! Znasz to?
Podobno rutyna zabija, ale w przypadku wybuchowych poranków to właśnie ona może uratować nam życie i przywrócić równowagę psychiczną. Przynajmniej częściowo…
Jestem osobą zorganizowaną, a nieplanowane niespodzianki wyprowadzają mnie z równowagi. Odkąd chłopcy zaczęli chodzić do żłobka, a później do przedszkola, zaczęłam organizować nasz czas w taki sposób, aby ograniczyć do minimum ilość sytuacji stresowych. Moje zdrowie psychiczne jest dla mnie ważne, tak samo jak ważne jest zdrowie psychiczne moich dzieci.
Rutyna — nieważne jak znienawidzona i oklepana, potrafi zdziałać cuda, pod warunkiem że będziemy cierpliwi i konsekwentni.
Od czego zacząć? Najlepiej od przygotowania sobie planu porannej rutyny. Wypiszmy wszystkie niezbędne i konieczne czynności, które należy wykonać, zanim zamkniemy za sobą drzwi. Może być tego sporo, dlatego istotny będzie czas, jaki przeznaczymy na ich wykonanie. Nie warto oszczędzać, bo to tykający zegar jest powodem większości problemów i nerwowych sytuacji.
Głową muru nie przebijesz i z łóżka wstać trzeba, o czasie. W przeciwnym razie cały plan szlag trafi. Budzić trzeba także dzieci, najlepiej wcześniej, bo marudzenie i ociąganie się pod kołdrą potrafi trwać w nieskończoność. Z doświadczenia wiem, że budzenie dzieci o stałych porach, tak aby miały kilkanaście minut na wyjście z łóżka, jest dużo łatwiejsze, niż brutalne wpadanie do pokoju i zrywanie z nich kołdry. Kiedy uda nam się ogarnąć ten temat, to w kolejce czeka jeszcze siku, mycie buzi, ubieranie, mała przekąska (u mnie to mleko i bułeczka) przed późniejszym śniadaniem w przedszkolu, mycie zębów i wyjście z domu. Uff!
Słów kilka na temat ubioru…
Nie mam problemu z porannym wyszukiwaniem ubrań dla synów. Są jednak mamy, które przywiązują do dziecięcego stroju wiele uwagi. W takich sytuacjach warto przygotować ubranko wieczorem. Im więcej rzeczy i czynności ogarniemy wcześniej, tym łatwiej nam będzie zorganizować bezproblemowy poranek. Czasem iskrą zapalną może być stos naczyń pozostawiony po wczorajszej kolacji czy bałagan w łazience. Jeśli rezygnujemy z wieczornego sprzątania, to bez złości zaakceptujmy też fakt, że rano dom będzie w nieładzie.
I jeszcze o samodzielności…
Dzieci lubią być samodzielne, ale gdy pozostało kilka minut do wyjścia z domu, ich upór może być frustrujący. Warto uwzględnić takie sytuacje i zabezpieczyć kilka dodatkowych minut w porannym grafiku. Jeśli maluch wszystko chce robić sam, a nasza pomoc go denerwuje, to trzeba wypracować pewien kompromis. Ustalić z dzieckiem wcześniej, co może wykonywać samodzielnie rano, a co kiedy wychodzimy na plac zabaw czy spacer.
Dzieci miewają lepsze i gorsze dni. Jeśli dziś jest właśnie ten gorszy, to nie warto skupiać się na mało istotnych drobnostkach. Dziura w skarpetce czy potargana fryzura to nie koniec świata! Krytykując malucha, jeszcze pogarszamy jego samopoczucie i zaogniamy nerwową sytuację. Poranek to najgorszy czas na naukę staranności i karcenie dziecka. O wszystkim można porozmawiać później, kiedy emocje opadną i czas przestanie nam deptać po piętach!