
Nie mogliśmy usiedzieć w jednym miejscu. Lubimy ruch, kochamy podróże. Okres wczesnej wiosny jest dla naszej rodziny doskonałą okazją do wyjazdu. Po zimie czujemy się zmęczeni, potrzebujemy słońca i pozytywnej energii. W Europie znajdziemy wiele miejsc, których mieszkańcy o tej porze roku, zażywają kąpieli słonecznych i cieszą się ciepłą pogodą. Jednym z nich jest grecka wyspa Kreta.
Jest to kierunek bardzo popularny wśród polskich turystów, ale głównie w sezonie wakacyjnym, kiedy na wyspie panuje upał, a ciepłe, lazurowe morze zachęca do kąpieli. Poza okresem urlopowym wczasowiczów jest niewielu, a tętniąca życiem wyspa przybiera nieco senny charakter.
Na Kretę polecieliśmy pod koniec marca. Decydując się na taki przedsezonowy wyjazd, możemy znaleźć bardzo atrakcyjne ceny biletów lotniczych i zakwaterowania.
Okres od listopada do marca obfituje w częste opady deszczu. Wieje też silny wiatr, a morze jest bardzo niespokojne. Najlepiej planować swój wyjazd od końca marca lub początku kwietnia. Opadów jest wówczas niewiele, a temperatury są bardzo przyjemne. Podczas naszej 10-dniowej przygody na Krecie deszcz pojawił się tylko raz — rankiem, było niezwykle słonecznie i ciepło. Temperatura wynosiła około 21 stopni. Wieczory były jednak chłodne, więc jeśli lubicie przesiadywać wieczorową porą na tarasie z lampką wina, to warto zabrać ciepłe ubranie.
Kreta nazwana “królową greckich wysp”, jest kolebką europejskiej cywilizacji. Według mitów to właśnie tu narodził się Zeus, a król Minos zamknął Minotaura w zbudowanym przez Dedala Labiryncie. Wyspa zniewala swoim urokiem i oferuje mnóstwo atrakcji. Nam, obok pięknych widoków, w pamięć zapadła wielka serdeczność Greków, ich znakomita kuchnia i wyborny, domowy alkohol.
Planującym zwiedzanie greckiej wyspy, polecam wynajęcie samochodu. Choć na Krecie istnieje komunikacja publiczna i autobusem dojedziemy prawie wszędzie, to największym problemem są niewielkie liczby kursów. Jeśli pragniemy zwiedzić najładniejsze plaże, największe zabytki, zobaczyć malownicze górskie wioseczki, wąwozy i plantacje pomarańczy, to samochód jest bezwzględnie potrzebny. O tej porze roku ruch na drogach jest niewielki i choć Grecy nie stosują się szczególnie do przepisów ruchu drogowego (parkują na przejściach dla pieszych, jeżdżą wąskimi uliczkami pod prąd czy przejeżdżają na czerwonym świetle), to po Krecie jeździ się dość spokojnie.
Nam samochód pozwolił odkryć te wszystkie małe perełki, ukryte gdzieś na końcu szutrowych dróg i poczuć prawdziwy charakter wyspy.
O Krecie przeczytacie wiele, naprawdę wiele informacji i zobaczycie mnóstwo pięknych zdjęć. Ja polecam Wam odwiedzić wyspę przed sezonem, kiedy będziecie mogli chłonąć jej piękno w samotności, na spokojnie, bez tłumów depczących Wam po piętach. Brak tłoku sprzyja też nawiązywaniu relacji z tubylcami.
Kreta jest wyspą rozległą, dlatego nie sposób zwiedzić jej całej podczas jednorazowego wyjazdu. W czasie 10 dni pokonaliśmy ponad 1300 km i odwiedziliśmy mnóstwo miejsc w zachodniej części wyspy ( od Falasarny, przez wąwóz Samaria, Chora Sfakion, na Rethymnonie i klasztorze Arkadi skończywszy). Miłośnikom klimatycznych miasteczek do gustu przypadnie Chania — pierwsza stolica Krety, która słynie z malowniczej dzielnicy portowej i weneckiej zabudowy. Miasto urzeka urokliwymi uliczkami i piękną architekturą. W licznych sklepikach znajdziemy mnóstwo rękodzieła oraz towarów wyrabianych metodą dziadków i pradziadków. Brak tu plastikowych gadżetów, kiczu i tandety. Takie rodzinne sklepiki i warsztaty rzemieślnicze spotkamy w wielu miejscach na wyspie. Jeśli lubicie przechadzać się wąskimi uliczkami, które aż mienią się ilością ręcznie wyrabianych naczyń, pamiątek, serów, oliwy czy wina, to koniecznie odwiedźcie Rethymnon.
To niewielkie, ponad 30-tysieczne miasteczko słynie z szerokich plaż i tradycji intelektualnych. To tu zaczęła działać pierwsza w Grecji drukarnia, powstał uniwersytet, a do miasta tłumnie zjeżdżali historycy, myśliciele i artyści. Taki duchowy i wypieszczony charakter miasta widać tu na każdym kroku.
Kreta to także stare świątynie, malownicze kościółki i imponujące klasztory. Polecam odwiedzić klasztor Arkadi — jeden z najsłynniejszych na wyspie. Bilet wstępu wynosi jedynie 3 euro, a cały obiekt robi wielkie wrażenie.
Miłośnicy trekkingu z pewnością odnajdą na Krecie mnóstwo atrakcji. Znajdują się tu liczne wąwozy, z których największy — wąwóz Samaria odwiedzają co roku tysiące turystów. Na wyspie znajdziemy wiele szlaków o zróżnicowanej skali trudności. Niestety, większość z nich jest bardzo słabo oznaczona, więc nawigacja w telefonie będzie nam niezbędna.
Kreta to bogata tradycja, także ta kulinarna. Nie sposób poznać greckiej wyspy bez jej wspaniałych potraw i zwyczajów gastronomicznych. Polecam odwiedzić niewielkie tawerny, często ukryte pośrodku małych, górskich wioseczek i skosztować tradycyjnej kreteńskiej kuchni. Będziecie pod wrażeniem smaku potraw i gościnności lokalnych.
Na Krecie warto jeść tak, jak to robią jej mieszkańcy. Na początek należy więc zamówić raczej kilka mniejszych przystawek czy dań, niż jedno duże. W ten sposób będziemy mogli posmakować przeróżnych potraw. Polecam tradycyjne tzatziki, czyli jogurt z ogórkiem, czosnkiem i oliwą, dolmades — faszerowane liście winogron, saganaki, czyli ser z patelni czy pieczone bakłażany. Do tego tradycyjny chleb, solone oliwki i najlepsza oliwa z oliwek. Obok tradycyjnej mussaki czy mięsa pieczonego z ziemniakami, koniecznie trzeba spróbować owoców morza oraz prawdziwej greckiej sałatki.
W większych miasteczkach znajdziemy duży wybór dań. Jeśli na obiad zatrzymamy się w niewielkiej wiosce, to dostaniemy dużo skromniejsze menu. Nie warto jednak rezygnować z takich niepozornych tawern, ponieważ oferują wyśmienite jedzenie w ogromnych porcjach.
Wiele mówi się o greckiej gościnności, ale najbardziej jest ona widoczna właśnie tu, w lokalnych barach i restauracjach. Po skończonym posiłku na koszt tawerny dostajecie deser i lokalny, domowej roboty bimber. Grecy potrafią być naprawdę hojni i częstować klientów słodkim jogurtem z daktylami, owocami cytrusowymi czy domowym ciastem. Do tego spora buteleczka wybornego alkoholu — raki, który każda z tawern przygotowuje w inny sposób. Piliśmy raki miodową, orzechową, cytrynową czy kawową. Każda smakowała wyśmienicie.
Cały proces stołowania się w kreteńskich tawernach przebiega w bardzo przyjaznej i relaksującej atmosferze. Pośpiech jest zupełnie niewskazany, a dłuższe oczekiwanie na posiłek (czasem około 45 minut) nikogo nie dziwi. Obłędne smaki wynagradzają wszelkie niedogodności. Jeśli jednak jesteśmy wyjątkowo głodni albo niecierpliwi, to w oczekiwaniu na danie główne, polecam na początek zamówić kilka mniejszych przekąsem, które dość szybko lądują na naszym stole.
Czy warto odwiedzić Kretę poza sezonem turystycznym? Zdecydowanie tak! Wczesna wiosna to idealny czas na zwiedzanie wyspy, poznawanie kreteńskiej kultury i rozkoszowanie się pustymi plażami. Dodatkowym atutem są bez wątpienia atrakcyjne ceny lotów i zakwaterowania. Rezerwując noclegi w tym terminie, warto pamiętać, że noce bywają dość chłodne, dlatego upewnijmy się, że w mieszkaniu znajduje się źródło ogrzewania. W Grecji, podobnie jak w wielu innych krajach śródziemnomorskich, zimą i wczesną wiosną w domach panuje chłód i spora wilgoć. Nie wszystkie budynki są bowiem ogrzewane. Często kominek umieszcza się tylko w jednym, głównym pomieszczeniu. Dla turystów przyzwyczajonych do centralnego ogrzewania pobyt w takich warunkach może być bardzo niekomfortowy!




















