Wstaję rano i otwieram lodówkę, szukając pomysłu na śniadanie dla głodnej rodziny. Wakacje to czas, kiedy chłopcy są w domu, więc zdanie “jestem głodny!” słyszę dobrych kilka razy dziennie. Synowie potrafią już samodzielnie przygotować sobie kanapki, ale ser żółty lub wędlina szybko się nudzą. Szukając alternatywy, natknęłam się na warzywne pasty, które szybko pokochała moja rodzina. To zdrowe i bardzo smaczne smarowidła, które idealnie pasują do letnich posiłków. Są wygodne w użyciu, przez co bez problemu zabierzemy je na biwak czy rodzinny piknik.
Od pewnego czasu takich warzywnych smarowideł pojawia się w sklepach coraz więcej. Przez długi czas kojarzyły mi się z kiepskiej jakości pasztetem i jakoś niespecjalnie zwracałam na nie uwagę. Pewnego dnia trafiły do mojej kuchni i jakież było moje zaskoczenie, gdy odkryłam, że pasty są nie tylko bardzo smaczne, ale też mają fajny skład.
Kupujemy je regularnie, bo bardzo je lubimy. Idealnie smakują na świeżym albo chrupkim chlebie, jako dip do domowych chipsów, chrupek, ale też jako dodatek do makaronów, serów, pizzy czy dań mięsnych.
Możliwości ich zastosowania jest naprawdę wiele. Wszystko zależy od rodzaju past. Są tradycyjne, gęste, typowo kanapkowe i takie, których smak i konsystencja pozwala na wiele nieoczywistych zastosowań. Swój ulubiony smak musicie odkryć sami.
Ja wyciągnęłam z lodówki nasze ulubione smaki, które akurat miałam pod ręką. To sprawdzone, smaczne i fajne propozycje na urozmaicenie domowego menu.
Pasty warzywne "Wawrzyniec" znajdziecie w większości sklepów. Możecie wybierać spośród 9 różnych kompozycji warzyw i przypraw. Są wśród nich smaki niezwykle oryginalne, jak burak z nutą goździka czy grilowana cukinia i curry. Mają bardzo dobry skład, dlatego bez obaw możecie podawać je dzieciom. Nie posiadają substancji wypełniających np. skrobi oraz konserwantów. Zawierają naturalne składniki, a jedynym minusem jest niewielki dodatek cukru.
Fajne jest też to, że na stronie producenta znajdziecie wiele przepisów kulinarnych z wykorzystaniem różnych past. Sama zaglądałam tu po liczne inspiracje, a jednym z naszych ulubionych dań są zapiekane jajka z szynką oraz pastą z suszonych pomidorów i żurawiny. Do sadzonych jajek idealnie pasuje pasta z papryką, którą możemy dodatkowo "podkręcić" doprawiając chili.
Za 180 g słoiczek zapłacicie w zależności od sklepu, od 5 do 8 zł.
Obok "Wawrzyńca" kupuję także pasty warzywne "Go Vege". To marka własna Biedronki stworzona z myślą o vegańskiej społeczności. No i tu chyba było moje największe zaskoczenie, bo pasty mają naprawdę niezły skład, a do tego są smaczne. Najczęściej sięgam po smalec z fasoli, albo paprykarz warzywny, choć ten ostatni ma nieco kwaskowaty smak, który nie wszystkim odpowiada. Skład jest całkiem porządny, bo mamy tu do czynienia z naturalnymi składnikami i olejem rzepakowym zamiast palmowego. Brak substancji wypełniających np. skrobi, są natomiast warzywa i suszone jabłka. W paprykarzu znajdziemy dodatkowo kaszę jaglaną, której specyficzny smak nie jest wyczuwalny.
Jeśli unikacie soli, to być może smarowidła z Biedronki będą dla was zbyt słone. Ja zazwyczaj rezygnuję z dodatkowego solenia i kładąc ogórka lub rzodkiewkę na kanapkę z pastą, niczym je już nie doprawiam.
Za słoiczek o wadze 175 g zapłacimy nieco ponad 4 zł.
Pasty warzywne to fajna alternatywa dla tradycyjnych kanapek. Jeśli planujecie stosować je także do przygotowywania innych potraw, to dużo lepiej sięgać po produkty "Wawrzyńca" ze względu na oryginalne smaki i zróżnicowaną konsystencję. Takie smarowidła świetnie sprawdzą się na biwaku, pod warunkiem że od razu zużyjemy cały słoiczek, gdyż po otwarciu pastę należy przechowywać w lodówce. Dobre jest także to, że smarowidło można użyć do śniadania, kolacji albo jako dodatek do makaronu na obiad. Jeden słoiczek a wiele możliwości, co oceniam na duży plus!